czwartek, 23 stycznia 2014

Własna firma i unijna pomoc.

                                      
                      Projekt pt. Własna firma po 50 roku życia.

Przechodząc w październiku 2012 r. ulicą Chopena zobaczyłam plakat informujący o nowym unijnym projekcie "Własna firma po 50 roku życia" współfinansowanym ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.
Celem głównym projektu było aktywne wspieranie samozatrudnienia prowadzące do utworzenia w Słupsku 30 mikroprzedsiębiorstw- 17 prowadzonych przez kobiety, w tym przez 6 kobiet niepełnosprawnych i 13 prowadzonych przez mężczyzn, w tym 5 niepełnosprawnych oraz zapewnienie nowo zarejestrowanym przedsiębiorcom pomocy w wykorzystaniu dostępnych instrumentów wsparcia.
Projekt skierowany był do mieszkańców miasta Słupska, którzy ukończyli 50, a nie ukończyli 65 roku życia i zamierzających rozpocząć własną działalność gospodarczą. Do projektu mogły przystąpić osoby: posiadające miejsce zamieszkania w Słupsku, zarejestrowane jako bezrobotne, pozostające bez zatrudnienia, emeryci, renciści. Osoby, które nie posiadały zarejestrowanej działalności gospodarczej w okresie 12 miesięcy poprzedzających dzień przystąpienia do projektu.
Zgłosiłam swoją chęć do uczestnictwa w projekcie, wiedziałam że zostanie wyłoniona grupa 40 osób ( 23 kobiety i 17 mężczyzn), w tym 14 osób (8 kobiet i 6 mężczyzn) z orzeczeniem o niepełnosprawności. Wyłoniona grupa weźmie udział w spotkaniach z doradcą zawodowym oraz w cyklu szkoleń przygotowujących do prowadzenia działalności gospodarczej. Następnie spośród uczestników w drugim etapie rekrutacji zostanie wybranych 30 Beneficjentów- 17 kobiet i 13 mężczyzn, w tym 11 osób niepełnosprawnych (6 kobiet i 5 mężczyzn), którzy otrzymają dofinansowanie na rozpoczęcie działalności gospodarczej oraz wsparcie pomostowe wypłacane przez okres 6 lub 12 miesięcy. Po ukończonych szkoleniach samodzielnie napisałam biznes plan i otrzymałam około 35 tys. zł na rozpoczęcie swojej własnej wymarzonej działalności. Otrzymałam również wsparcie pomostowe przez okres 6 miesięcy, nie otrzymam jednak dalszego wsparcia.



                                  

Za otrzymane pieniążki kupiłam wiele nieodzownych przedmiotów potrzebnych do prowadzenia tego typu działalności i postawiłam dwie niezbędne 'budowle' tzn. altanę edukacyjną i ubikację a raczej "wychodek". Kupiłam traktorek do koszenia trawy (ma on również opcję podłączania innych narzędzi ogrodniczych), rozdrabniarkę do drewna, ławy i stoły, komputer i drukarkę, plansze edukacyjne. Za pieniążki te zostały wykonane tablice informacyjne, kupione rzeźby i wiele wiele innych. Kupiony i zamontowany został mały plac zabaw dla dzieci, podłączone do altany -  woda i prąd.  
Bez pomocy unijnej nie rozpoczęła bym tej działalności jeszcze przez kilka lat a może i wcale.
Jestem bardzo zadowolona i teraz tylko czekam na wiosnę (ale nie bezczynnie). W następnym poście opiszę co się robi gdy na pozór wydawało by się że  nie ma co robić. 

Teraz trochę o początkach ogrodu.

Ziemię na wsi kupiłam 20 lat temu, czyli  w okresie kiedy była ona b. tania. Chciałam mieć działkę ponieważ zabrakło mi miejsca na parapetach na uprawę kwiatków. Mąż zamiast kupna działki zaproponował zakup ziemi na wsi.  W którąś niedzielę pojechaliśmy na popołudniową kawę do znajomych słupszczan właśnie osiadłych  w Bierkowie. 
Wyszliśmy przed dom,  na ulicę i zaczęliśmy  rozpytywać kto ma na wsi jakiś grunt do sprzedania. Dostaliśmy wtedy 2 propozycje. Pierwsza na ulicy Lipowej, druga na ulicy Bukowej (nazwy tym ulicom nadano dopiero kilka lat temu). Ziemia na Lipowej była na uboczu, z dala od ludzi, ale lepszej klasy. Ziemia na Bukowej gorsza, częściowo podmokła, prawie cała obsadzona topolami, ale przy ludziach i na tej samej ulicy co wspomniani znajomi. Znajomi to mało powiedziane, bo "Ona" to koleżanka od zawsze, od małego. Razem mieszkałyśmy na Szymanowskiego, nasi rodzice razem studiowali w Częstochowie i razem po skończonych studiach dostali nakaz pracy w Słupsku. Mieliśmy dwoje dzieci w wieku 2 i 8 lat, i nie chcieliśmy ich odizolować od wsi i od kontaktu z dziećmi, kupiliśmy więc ziemię na Bukowej. Ja chciałam  kupić pół hektara, tam było do sprzedania przeszło 2 hektary. Ugadaliśmy się ze sprzedającym, wypośrodkowaliśmy i kupiłam 1,06 hektara.
A tak na marginesie ulica ta przed wojną nazywała się Słupska - bo Bierkowo jako jedna z nielicznych wsi w powiecie ziemskim Słupsk, od 1935 r. miała urzędowo oznakowane nazwy ulic.
No i zaczęła się moja przygoda z ziemią i roślinami. Umowa między mną a moim mężem była taka, że on w ziemi robić nie będzie (bo nie lubi), on będzie od "płotków i młotków". 

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Na początek kilka migawek z ogrodu.


                                    I kilka zeszłorocznych zdjęć.                    

Tablice opisujące drzewa pod ochroną i drzewa które należą do rekordów roślin są mojego autorstwa. 



Tu tablica przy daglezji zielonej z opisem i  z symbolem podium. 
Podium oznacza że roślina jest "naj"  czyli osiągnęła jakiś rekord. Daglezja jest najważniejszym dla leśnictwa polskiego obcym gatunkiem drzewa iglastego. 



Część tablic informacyjnych opisujących drzewa została opracowana i kupiona  w firmie Mentor.


Również rzeźby zostały kupione w firmie Mentor. 

A teraz trochę lata i letnich kolorów
                                                         




Soczysta zieleń. 


No i przyszła jesień. 



Rajska jabłoń Evereste

Kiwi Issai

Winorośl Gołubok

Berberys Thunberga "Orange Beskid"
Parczelina trójlistkowa

Róża pomarszczona

               Rodgersja kasztanolistna


Tulipanowiec amerykański
Grusza polna

Owoce kaliny hordowiny Variegatum.

Pigwowiec japoński


Tu zawsze miałam problem jaki to jarząb czy sorbus koehneana czy cashmiriana, teraz już wiem kaszmirski kwitnie na blado różowo, mój kwitnie na biało więc jest
koehneana



Grzyby też mamy tu kozak szary

I rydze też mamy,  a co!  Nawet ktoś już go spróbował. 

I muchomor

I biedronki szukają schronienia. 


                      I jeszcze trochę kolorów  



               

















W tym poście to koniec.