Z roślinami trującymi spotykamy się
w parkach, skwerach, w ogrodach przydomowych, działkowych, jak
również podczas turystycznych wędrówek. Mała znajomość
przyrody powoduje, że większość społeczeństwa nie zna i nie wie
jak wyglądają rośliny toksyczne.
Z drugiej strony istnieje przekonanie,
że wszystko, co naturalne, musi być dobre i zdrowe.
W dawnych czasach kiedy człowiek miał
większy kontakt z naturą i bardziej od niej zależał nauczył się
doświadczalnie rozpoznawać rośliny trujące – dziś większość
z nas ma z tym problem. Nie ma też w związku z tym przekazu tej
wiedzy dzieciom, a to one właśnie ze swej odpowiedniej dla wieku
ciekawości są najbardziej narażone na zatrucia. Zwierzęta na ogół
rozpoznają rośliny trujące i omijają je – jednak nie zawsze.
Rzadko się zdarza zatrucie łodygą, liśćmi czy korzeniami
rośliny, chyba, że pomylimy je z roślinami przyprawowymi. Zupełnie
inaczej sprawy te wyglądają z owocami które sa często barwne,
połyskujące i apetycznie wyglądające. Bardzo
często sugerujemy się tym, że są one chętnie zjadane przez
ptaki i im nie szkodzą. I tu się bardzo mylimy, bo większość
gatunków niebezpiecznych dla człowieka ptakom zupełnie nie
szkodzi.
Rośliny trujące
często można rozpoznać po nieprzyjemnym zapachu lub ostrym,
piekącym smaku.
Toksycznośc rośliny zależy od wielu czynników;
- Zawartość trucizn w roślinach zmienia się w czasie ich cyklu rozwojowego.
U niektórych gatunków np. można spożywać młode pędy,
podczas, gdy dorosłe okazy są
trujące (lub odwrotnie)
- Wiele roślin leczniczych jest równocześnie roślinami trującymi – wszystko zależy od dawki i od sposobu użycia.
- Niektóre rośliny tracą swe własności trujące po wysuszeniu – siano nie ma już własności trujących, niektóre zachowują je po wysuszeniu i długotrwałym nawet przechowywaniu.
- Ilość trującej substancji w roślinie zależy też od wielu czynników, m.in. od pory roku (np. zimowit jesienny najbardziej trujący jest na wiosnę), od nasłonecznienia, gleby, wilgotności i wielu, wielu innych czynników.
- Różny jest też rozkład trucizn w roślinie. U wielu gatunków ma on różny procent w poszczególnych cześciach rośliny, u niektórych gatunków trujące są tylko pewne części rośliny, np. korzenie, nasiona, ziele.
Najcześciej
spotykaną rosliną trującą w naszych ogrodach jest
tojad mocny
(Aconitum napellus ).
Wieloletnia roślina hodowana dla pięknego granatowo-fioletowego
(czasem z domieszką białego) kwiatostanu "hełmiastych"
kwiatów. Po angielsku zwana "kaptur mnicha" Tak jak piękna
tak i trująca.
Truciznę akonitynę zawierają korzeń, liście i kwiaty. Tojad
mocny uważa się często za najbardziej trującą europejską
roślinę.
Już
przy jej zrywaniu trucizna może wniknąć przez skórę i wywołać
jej zapalenie oraz ciężkie zatrucie. Nie wolno dotykać tojadu
gołymi rękami, bo trucizna wchłania się przez skórę! Pierwszym
sygnałem ostrzegawczym jest mrowienie Nadworny medyk cesarza
Austrii Anton F. Störck tak oto pisał o tej roślinie: ...zawiera
tak subtelną truciznę, że nawet trzymając w ręku przez długi
czas, byle się zagrzała, przyprawia o śmierć.
Do
zatruć śmiertelnych dochodzi wskutek omyłkowego spożycia grubego
„rzepiastego” korzenia tojadu zamiast korzenia selera lub chrzanu
oraz dodania jego liści do sałatek. Akonityna poraża ośrodek
oddechowy i unerwienie serca, a w większych dawkach powoduje śmierć.
Nie
znaczy to że mamy zrezygnować z sadzenia tej rośliny w ogrodach,
nie sadźmy jej po prostu blisko warzywniaka, by nie zerwać w
pośpiechu garści jego liści np. za pietruszkę. Pomyłkę tę w
2004 roku przypłacił życiem młody kanadyjski aktor André Noble.
Już imię rośliny to-jad mówi o jej jej toksyczności, a swojska
nazwa „mordownik” tylko to potwierdza. W Polsce obok lulka,
szaleju i wilczej jagody należał przez lata do żelaznego zestawu
trucizn. Posiłkowały się nim czarownice do sporządzania
magicznych mikstur, a nafaszerowane tojadem mięso wystawiano przed
dom, by odstraszać wilkołaki.
Tojadem
najprawdopodobniej został otruty słynny filozof Arystoteles, co w
jego czasach nie było ewenementem. Według mitologii greckiej
roślina wyrosła ze śliny trzygłowego psa Cerbera pilnującego
wejścia do Hadesu.
Silne własności toksyczne
akonityny wypróbowali Niemcy w czasie II wojny światowęj
zatruwając nią pociski. W tym celu specjalnie dobrana grupa
"naukowców SS" stworzyła "placówkę badawczą"
w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie. Zaprawionymi akonityną
pociskami rewolwerowymi strzelano w biodra bezbronnych więźniów, a
następnie obserwowano ich reakcję. Pierwsze oznaki zatrucia
pojawiały się po u pływie 20 minut jako pobudzenie ruchów i
ślinotok. Po dalszych 40 minutach wyciek śliny był tak wielki, że
zatruci nie nadążali z jej wypluwaniem i zaczęli wymiotować.
Pojawiały się następnie silniejsze pobudzenia ruchów, jak
rzucanie się na ziemię i przewracanie oczami. Po upływie dwóch
godzin pobudzenie ustawało i bestialsko torturowani więźniowie
umierali.
Inną
bardzo często hodowaną przez nas rośliną ozdobną jest
konwalia
majowa
(Convallaria
majalis). Wszystkie części tej rośliny, świeżej i wysuszonej są
trujące, najbardziej kwiaty i liście. Czerwone jagody i liście
tego majowego kwiatu zawierają silne glikozydy nasercowe-
kardenalinowe. Opisano zatrucia śmiertelne u dzieci po zjedzeniu
kilku jagód czy wypiciu wody z wazonu, w którym stał bukiet
konwalii. Trujące są także (niegdyś częsty gość naszych
toaletek) perfumy z konwalii. Konwalia powoduje także zatrucia wśród
zwierząt, zwłaszcza gęsi i kaczek, rzadziej i tylko po spożyciu
dużej ilości – koni i bydła. Udokumentowano także padnięcie
psa po zjedzeniu liści konwalii. Zatrucie objawia się u ludzi i
zwierząt zaburzeniami w czynnościach przewodu pokarmowego
(nudności, wymioty i biegunka).Występują bóle i zawroty głowy
oraz widzenie na żółto, a także zaburzenia rytmu serca i spadek
ciśnienia tętniczego, wydalanie moczu w zwiększonych ilościach, w
ciężkich przypadkach śmierć następuje w wyniku zapaści.
Rośliną
której piękno podziwiamy w naszych ogrodach jesienią jest
zimowit
jesienny.(Colchicum
autumnulen L.) - roślina
bardzo silnie trująca dla ludzi, bydła i koni -
ochrzczona jako roślinny arszenik.
We wszystkich częściach rośliny występuje kolchicyna która jest
jednym z najbardziej trujących związków roślinnych.
Zatrucie nią
jest bardzo podstępne, ponieważ przez pierwsze 5-6 godzin po
spożyciu toksyny nie występują żadne objawy, a największe ich
nasilenie występuje dopiero po 3-4 dniach.
Objawy
zatrucia pojawiają się po kilkugodzinnym okresie utajenia i
charakteryzują się uczuciem drętwienia i pieczenia w jamie ustnej,
zaburzeniami połykania, bólami brzucha, mdłościami, wymiotami i
biegunką (często krwawą) i krwiomoczem. Obniżenie temperatury
ciała i ciśnienia, w końcu paraliż i śmierć. Zatrucia zdarzają
się jesienią, kiedy rośliny kwitną (kwiaty podobne do krokusa),
lub na wiosnę, kiedy dzieci w czasie sianokosów zrywają i bawią
się grzechoczącymi torebkami owoców zimowita, wypełnionymi
słodkimi nasionami.
Do
zatrucia może dojść przez pomylenie liści zimowitu z czosnkiem
niedźwiedzim i dodanie ich do sałatek lub cebulek zimowitu z cebulą
jadalną. Groźna też jest woda w wazonie w której umieszczone były
kwiaty zimowitu. Dawka śmiertelna dla człowieka to od pięciu do
dziesięciu nasion. Kolchicyna jak inne zawarte w zimowicie alkaloidy
nie szkodzą owcom i kozom ale ich mleko nie nadaje się do spożycia,
jest trujące.
Zimowit jesienny.
Kolejną
piękną „zbrodniarką” naszych ogrodów jest tym razem
chroniony w środowisku naturalnym krzew
wawrzynek
wilczełyko
(Daphne
mezereum). Cała roślina jest dla ssaków bardzo silnie trująca.
Zjedzenie 10-12 dojrzałych owoców może spowodować śmierć
dorosłego człowieka, dla dziecka nawet 1-2 owoce mogą być
śmiertelne, a ponoć 6 wystarczy by uśmiercić wilka!!!
Ciekawostką może być fakt że dla owadów i ptaków roślina
ta nie jest szkodliwa.
Owoce
i liście zawierają dwa trujące składniki: glikozyd dafninę i
mezereinę, który ma słodko-cierpki smak. Pierwszymi objawami
zatrucia jest pieczenie i drętwienie ust, puchnięcie warg, krtani i
twarzy, ślinotok, chrypka oraz trudności w połykaniu. Potem
pojawiają się silne bóle brzucha i głowy, odurzenie, wymioty i
krwawe biegunki. Śmierć występuje wskutek zatrzymania krążenia.
Roślina
działa szkodliwie również na skórę i błony śluzowe. Starczy
kropla soku na skórę, by spowodować zapalenie skóry,
zaczerwienienie i obrzęki oraz pojawienie się pęcherzy na skórze.
a nawet powstanie brzydkich ran. Te szkodliwe działanie wawrzynka
na skórę wykorzystywali dawniej żebracy, by wzbudzać litość i
tym samym uzyskiwać większe datki.
Krzewem
iglastym często spotykanym w naszych ogródkach jest cis
pospolity
(Taxus baccata) . Sadzimy go dla jego całorocznej ciemnej zieleni
igieł i kontrastowych jaskrawoczerwonych owoców (osnówek). Z
wyjątkiem słodkawego, czerwonego miąższu osnówki na nasieniu,
wszystkie części cisa zawierają silnie trującą taksynę oraz
inne szkodliwe substancje. Znane są przypadki zatruć śmiertelnych.
Przy jedzeniu nasion z osnówką trujące nasiona pozostają
najczęściej nieuszkodzone i wędrują przez przewód pokarmowy bez
szkodliwych następstw dla organizmu. Zatrucia taksyną następują
najczęściej wskutek żucia igieł i gałązek cisa. Stwierdzono na
przykład, że konie padały martwe już po 5 minutach od chwili
zjedzenia jego igieł i gałązek, cis pospolity jest znacznie
bardziej trujący dla koni, niż dla innych zwierząt roślinożernych.
Jest
nieszkodliwy dla przeżuwaczy na przykład saren i jeleni, które
zjadają i niszczą młode rośliny.
U ludzi powoduje uszkodzenia wątroby i nerek, ataki drgawek, śmierć
wskutek porażenia ośrodka oddechowego i ustania akcji serca. Cis
dostarcza pokarmu 24 gatunkom ptaków (m.in. kowalik, rudzik)
i 8 gatunkom ssaków (m.in. sarna, wiewiórka, zając)
W
naszych ogrodach występują jeszcze często dwie rosliny, dwie
datury:
bieluń dziędzierzawa (Datura
stramonium L.)
i
bieluń
indiański
zwany
amerykańskim (Datura
inoxia Mill.)
(tzw. "anielskie trąbki).
Pierwsza
to roślina
jednoroczna, ruderalna, często samo-siejąca się, dawniej uważana
za chwast, obecnie mile widziana w ogrodach ze względu na imponujący
wygląd.
Druga
to krzew z olbrzymimi kwiatami w rożnych kolorach – w naszych
warunkach klimatycznych nie mrozoodporna, przenoszona na zimę do
przechowalni.
Bieluń to roślina silnie trująca
(wszystkie części rośliny po spożyciu są niebezpieczne).
Zatrucia przypadkowe zdarzają się niekiedy u dzieci, nierzadko u
młodzieży eksperymentującej ze środkami odurzającymi. Dla
kilkuletniego dziecka spożycie i zwykle rozgryzienie 5-10 nasion
jest w stanie zakończyć się śmiercią. Dla dorosłego człowieka
staje się niebezpieczne spożycie 15-25 nasion. Mimo silnych
halucynacji efekty są nieprzyjemne z powodu znacznych efektów
ubocznych.
W
średniowieczu, jak głosił kościół, był używany przez
czarownice, jako składnik obok lulka i atropy do sporządzania maści
czarownic, którą nacierały swoje ciało aby wykonać lot i udać
się na sabat, w celu pertraktacji z diabłem.
Ze
względu na jego narkotyczne i trujące własności dawniej nazywano
go także czarcim zielem, diabelskim zielem, trąbą anioła.
Innymi trującymi roslinami w naszych
ogrodach sa; naparstnica, złotokap pospolity, śnieguliczka biała,
ligustr pospolity, ostrokrzew kolczasty, trzmielina zwyczajna,
bluszcz pospolity i wiele innych.
Jeżeli popełnimy pomyłkę
podczas zbierania roślin jadalnych a zwłaszcza pomylenia owoców to
pamiętajmy, że nie wolno stosować żadnej samodzielnej terapii,
żadnego amatorskiego leczenia! Jak najszybciej należy zgłosić się
do lekarza. Dobrze byłoby wiedzieć czym się zatruliśmy. Nasza
pomoc może ograniczyć się do usunięcia z ust trucizny i podania
płynów – wody, herbaty, w żadnym razie nie wolno poić chorego
mlekiem, ponieważ może ono ułatwić przenikanie trucizny do
organizmu. Należy również sprowokować wymioty, ale tylko w
przypadku, gdy chory nie utracił świadomości .
A rudbekia ? Czy mozliwe ,ze moj pies po zjedzeniu sporej ilosci lisci zatrul sie.
OdpowiedzUsuń